wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 2



Szłam dalej długim korytarzem szukając sali od angielskiego. Wydawało mi się, że gapi się na mnie cała szkoła. Kurwa. Czy byłam tu jedyną nową uczennicą. Wnerwiały mnie ich durne spojrzenia. Po znalezieniu odpowiedniej sali weszłam do niej.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. To ty jesteś tą nową uczennicą?
Łał. Kurwa jaka sensacja.
-Tak proszę pani nazywam się Natalie Smith.
-Mam nadzieje Natalie, że będziesz dobrą uczennicą. Bo o twoich kolegach to lepiej nie mówić.
Przewróciła oczami. Chciało mi się z niej śmiać. Na szczęście w klasie prawie nikogo nie było. Prawie. W pierwszej ławce przed panią Swan siedział jakiś brunet. Pewnie był jej pupilkiem. Usiadłam w ostatniej ławce przy oknie. Nagle zauważyłam super ciacho. Zamurowało mnie. Po chwili podbiegła do niego jakaś blond siksa i zaczęła całować się z tym chłopakiem. Zakuło mnie w sercu. Jeszcze go nie znałam, a już byłam nim zauroczona. Jaka ja byłam głupia.
-Hej  jestem Ken.
Strasznie mnie wystraszył. Miałam ochotę mu dowalić. Po co ten kujon tu podszedł.
-Cześć.
Powiedziałam zniechęconym głosem. Wytrzeszczył na mnie oczy. Kurcze może byłam dla niego trochę za bardzo nie miła.
-Przepraszam. Po prostu to mój pierwszy dzień w tej szkole. No wiesz nikogo nie znam.
Zdziwiłam się, że powiedziałam mu prawdę. Zazwyczaj swoje emocje i uczucia chowałam w głębi siebie. Byłam w sobie bardzo zamknięta.
-Ok. Nic się nie stało.
Zaczął się do mnie głupio szczerzyć. Błagam dzwonku dzwoń. I jak na moje życzenie zadzwonił.
-Może z tobą usiąść?
Błagam tylko nie to spieprzaj.
-Wiesz co wolałabym sama. W tamtej szkole przyzwyczaiłam się do tego. Sory.
-Ok.
Odszedł ze smutną miną. Trudno jego problem. Gdy wszyscy już zajęli swoje miejsca. Pani Swan zaczęła lekcje. Przez całe 45 minut wszyscy na mnie spoglądali. Miałam ochotę coś i zrobić, ale na szczęście zadzwonił dzwonek. Szybko spakowałam swoje rzeczy i wyszłam na korytarz zmierzając  kierunku sali od matematyki. I znów to damo wszyscy się na mnie gapili. Co za debile nie mają nic do roboty. Po dojściu do klasy zauważyłam, że stoi tam ten super przystojny chłopak z dwoma też niczego sobie chłopakami. Nagle wpadłam na coś a raczej na kogoś.
-Przepraszam nie zauważyłam cię.
-Nic nie szkodzi.
Dziewczyna, na którą wpadłam była śliczna. Nagle zaczęła chichotać.
-Co cię tak rozbawiło?
 -Twoja zdezorientowana mina Ha ha. A tak w ogóle to jestem Jazzy.
-Miło mi cię poznać. Ja jestem Natalie. Naprawdę mam aż tak głupią minę?
-Uwierz miałaś.
I obie zaczęłyśmy się śmiać. Była naprawdę miła.
-wiesz co zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami.
Zamurowało mnie. Nie sądziłam, że z kimś się poznam, a tu mogę mieć już przyjaciółkę.
-Yyy…no jasne.
-No to super!
Od niej biła taka dobra energia, ze aż zaczęłam się uśmiechać. Zerknęłam w stronę tamtego chłopaka. Gapił się na mnie.
-Jazzy?
-Tak.
-Znasz może tamtego chłopaka. Który się na nas gapi.
-Jasne. To mój brat.

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 1

Czy mieliście w życiu takie sytuacje, że wydawało wam się, że wasze życie to jakiś kiepski żart. Nie macie nad nim kontroli. Ja właśnie byłam  w takiej sytuacji. Mój tata zdradził moją matkę, która po tym wszystkim ześwirowała. Po ich rozwodzie moja genialna mama postanowiła, że przeprowadzimy się do jakiegoś miasteczka. Stratford. Co to w ogóle miało być. Byłam przyzwyczajona do życia w mieście. Miałam 17 lat powinnam mieć prawo do głosu, ale według niej nie miałam nic do gadania. Mój ojciec po rozwodzie zupełnie olał mnie i moją matkę. Z jednej strony to dobrze. Może szybciej się z niego wyleczy. Z przeprowadzką łączyła się zmiana szkoły. Lubiłam tę starą. To było najgorsze. Nawiązywanie kontaktów przychodziło mi z trudem. W swoi nudnym życiu miałam tylko jedną przyjaciółkę. Od piaskownicy zawsze byłyśmy razem. Teraz moi rodzice nas rozdzielili. Najbardziej obawiam się tych wszystkich obcych ludzi. Byłam beznadziejna i brzydka. Byłam zwyczajna, przeciętna. wysoka, szczupła brunetka. Nie mogłam więc liczyć, że uroda mi pomoże. Uczyłam się też przeciętnie. Rozpoznawano mnie tylko po tym, że kumałam matme. Pisałam i odrabiałam lekcje za pół klasy. Pewnie dla tego znali moje imię. Nigdy nie miałam chłopaka. Całą noc kręciłam się w swoim nowym łóżku. Nie mogłam przestać myśleć o pierwszym dniu  w tej szkole. Gdy wstałam rano byłam strasznie nie wyspana. Nie miałam ochoty wstać.
-Natalie wstawaj! chyba nie chcesz spóźnić się pierwszego dnia do nowej szkoły!
Dobijała się do drzwi.
-Już! Już! Wstaje!
-Za 10 minut masz być na dole!
Och! Wstałam i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Lubiłam brać prysznic brać prysznic gdyż zawsze mnie odprężał.Ale dziś nie miałam tyle czasu. Po 5 minutach wyszłam z łazienki i zaczęłam się ubierać. wybrałam niebieskie rurki, czarną bluzkę i czarne baletki. Spojrzałam w lustro by ocenić swój wygląd. Nic specjalnego. Włosy związałam w wysokiego kucyka. gdy wyszłam z pokoju poczułam zapach naleśników. Kurwa. Znowu te naleśniki. Moja matka to już zupełnie zwariowała.
-Mamo znowu naleśniki!
-Natalie jeśli nie chcesz jeść to nie jedz twój wybór. Sama możesz zrobić sobie śniadanie.
-Dobrze, dobrze.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po zjedzeniu jednego wzięłam torbę i wyszłam. 
-Powodzenia córciu! Będzie dobrze!
Krzyczała za mną. Jasne. Wsiadłam do swojego volvo i ruszyłam  w kierunku szkoły. włączyłam radio. Akurat leciała Taylor Swift "22". Lubiłam tę piosenkę. Droga do szkoły szybko mi minęła. Za szybko. Zaparkowałam samochód.
-Pomocy! Kurwa!
Ale ja jestem głupia. Ze mną jest coraz gorzej. Gadam sama do siebie. Muszę sobie poradzić. Po wyjściu z samochodu zauważyłam, że na parkingu stoi wile szpanerskich aut. Nie spodziewałam się tego. weszłam do szkoły. Wyglądała jak moja stara szkoła. Jeden plus.
                   
                   ___________________________________________________________________
     Tak więc jest pierwszy rozdział mojego bloga. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Przepraszam za wszystkie błędy i krótki rozdział. Proszę o komentarze, które zmobilizują mnie do dalszego pisania :)