Gdy już miałam uderzyć zauważyłam, że to Justin. Co za debil!
-Co to miało być?-spytałam zła
-Spokojnie. To był tylko żart.
-Nie lubię takich żartów-powiedziałam nadal będąc zła.
-Oj już nie będę sory. Chciałem się tylko upewnić czy będziesz.
-Będę, będę. Do zobaczenia-powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
Zapięłam pasy. Miałam już jechać gdy nagle ktoś zapukał w szybę.Uchyliłam ją niechętnie.
-Co jeszcze Justin?-spytałam zniecierpliwiona
-To.
Powiedział i pocałował mnie w kącik ust. Po czym szybko odszedł w kierunku samochodu Chaza. Zamurowało mnie na dobre dwie minuty. Dobrze, że nie w usta. Chciałam tego uniknąć. Każdego dnia jest coraz bliżej do doprowadzenia mnie do szaleństwa.
*Justin Pov*
Sam nie wiem po co to zrobiłem. Po prostu taki impuls. Nie chciałem z nią na razie o tym rozmawiać, więc szybko stamtąd uciekłem. Zachowałem się jak tchórz. W wozie czekali już na mnie Chaz i Ryan.
-Stary co to miało być?-spytał Chaz
-Co. Nic.
-Daj spokój jesteś z Rachel. Nie mąć tej dziewczynie w głowie-pouczył mnie Ryan.
-Chłopaki dajcie spokój. Chyba nie będziemy się znowu kłócić o baby.
-Lepiej daj jej spokój. Nie rób jej tego-powiedział Ryan.
*Natalie Pov*
Nawet nie wiem kiedy dojechałam do domu, a już byłam w łazience. Postanowiłam obmyć twarz by się ocucić. Pomogło. Kurde jak ten chłopak na mnie działa. Oszaleję przez niego. Musze przestać o nim myśleć. Po odrobieniu lekcji i zjedzeniu zapiekanki poszłam na górę poszukać czegoś w co mogę się ubrać. Tak jak rano długo się zastanawiałam. W końcu wybór padł na niebieską, krótką sukienkę bez ramiączek. Do tego niebieskie sandały i granatową torbę, w którą spakowałam wodę, żelki, telefon, błyszczyk i lusterko. Włosy związałam w niechlujnego koczka i poprawiłam makijaż. Musze przyznać, że wyglądałam nawet ładnie. Gotowa zeszłam na dół. Miałam już wychodzi gdy zatrzymała mnie mama.
-Gdzie się wybierasz młoda damo?
-Umówiłam się ze znajomymi. Mogę iść?-spytałam
-Z kim? o Której wrócisz?
-Z przyjaciółmi jeszcze ich nie poznałaś. Jakoś o 20.
-Dobra leć-powiedziała uśmiechając się.
-Dzięki. Lekcje odrobiłam. Kocham cię pa!-krzyknęłam i wyszłam z domu
Wsiadłam do samochodu i odpaliłam go. Po dojechaniu na boisko zaparkowałam go koło wozu Chaza. Wyszłam z niego i podążyłam w stronę boiska na którym byli już moi znajomi. Z uśmiechem na ustach dołączyłam do nich.
-Cześć wszystkim-powiedziałam wesoło.
-No nareszcie zaraz zaczynamy-powiedział Ryan posyłając mi uśmiech.
Ryan też był przystojny, miły no i był wolny. Miał poczucie humoru i piękny uśmiech. Ale i tak nie był Justin. Nie było sensu dawać mu żadnych nadziei.
Po chwili do naszej czwórki dołączyli Justin i Rachel.
-Witam wszystkich-powiedział Justin zadowolony jak zawsze.-To co gramy?
-Tak. Składy takie jak zawsze. Justin twój skład bez koszulek-powiedział Chaz.
Nie tylko nie to. Justin ściągnął swoją koszulkę. Miał cudowne ciało. Nawet nie wiedziałam, że Justin ma tatuaż. Marzyłam o tym by móc go teraz dotknąć. Jednak szybko się opanowałam. Z Bieberem nie mógł się równać żaden chłopaka znajdujący się tutaj.
-Powodzenia Ryan-powiedziałam i dałam chłopakowi całusa.
Widać było, że go zaskoczyłam. Sama nie wiem po co to zrobiłam.Chłopak lekko się zarumienił. To było mega urocze. Uśmiechnęłam się do niego.
-A ja?-spytał Justin
Podeszłam do niego i dałam mu całusa. Przeszedł mnie miły dreszcz. Mogłabym robić to cały czas.
-Dzięki. Ładnie wyglądasz-powiedział podnosząc brwi.
-Dzięki-powiedziałam lekko się rumieniąc.
-Ej no to nie jest fair. Faworyzujesz drużynę Justina-powiedział Chaz udając urażonego.
-Też chcesz całusa?-spytałam śmiejąc się z niego
-Tym to ja się zajmę-powiedziała śmiejąc się Clary.
Zaczeliśmy się śmiać, a Clary namiętnie całowała się z Chazem. pasowali do siebie. Gdy się od siebie oderwali zadowolony chłopak zawołam chłopaków i zaczęli grać. Ryan i Justin cały czas posyłali mi woje cudne uśmiechy.
-Byli byście super parą z Ryanem-wypaliła Clary.
-Oj przestań-powiedziałam zawstydzona.
-Jak chcesz ja tam swoje wiem.
Uważnie oglądałyśmy mecz. Gdy zbliżał się już koniec nagle ktoś szturchnął mnie w ramię. Szybko się odwróciłam.
-Czego chcesz Rachel?
-Masz odczepić się od mojego Justina! Rozumiesz! On jest mój tylko mój tylko mój! Jeszcze raz się do niego zbliżysz, a od razu tego pożałujesz!-krzyczała dziewczyna
-Wiesz co nie boję się ciebie.
Musiałam udawać odważną. Nie mogę przecież dać jej satysfakcji.
-Czyżby? Jesteś żałosna.
-Wole być żałosna niż być dziwką-splunęłam na nią.
-Pożałujesz tego!-krzyknęła mocno wkurzona dziewczyna
-Odwal się i daj mi oglądać mecz.
Odwróciłam się do niej plecami. Miałam dość tej chorej rozmowy. Co za kretynka. Nagle coś mocno uderzyło mnie w tył głowy. I pojawiła się nicość
***
-Natalie. Natalie żyjesz?
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czułam tylko potworny ból głowy. Nagle ktoś odgarnął mi włosy z twarzy.
-Co ty Rachel zrobiłaś! Ciebie to już do reszty pogieło!
Po chwili zrozumiałam co się działo. To Rachel uderzyła mnie czymś, a Justin krzyczał na nią mocno wkurzony.
-No co zasłużyła sobie. Mogła mnie nie wnerwiać.
-Idź stąd! Won!
-Justin uspokój się. Skarbie-paplała Rachel .
-Jaki skarbie?! Z nami koniec. Nie będę zadawał się z psychopatką.
-Zrywasz ze mną?-spytała płaczliwym głosem dziewczyna
-A co głucha jesteś! Masz szczęście, że jej nie zabiłaś. Nie gap się tak! Wynoś się stąd i nigdy nie pokazuj mi się na oczy.
Nie rozumiałam co się działo. Justin zerwał z Rachel. Prze zemnie. Justin był wolny. byłam taka szczęśliwa, że nie przeszkadzał mi już ból głowy. Był mi zupełnie obojętny.
-Co za idiotka. Dobrze zrobiłeś-powiedział Chaz.
-Jak myślicie powinniśmy zawieść ją do szpitala?-pytał zmartwiony Ryan
-Poczekajmy jeszcze. Zaraz się ocknie. No przecież nie powiem, że jej psychiczna koleżanka ją pobiła.Przecież żyje-powiedziała Clary.
Martwią się o mnie. Byłam wdzięczna Clary nie chciałam jechać do szpitala. są tacy kochani. Ale jak skończył się mecz. Postanowiłam, że muszę wrócić do świata żywych. otworzyłam oczy.
-Żyje-powiedziałam słabo.
_________________________________________________________________________________
Hej :)
Przepraszam,
że
tak długo nie dodawałam rozdziału, ale chciałam nacieszyć się wakacjami. Spędzić trochę czasu ze znajomymi. Teraz rozdziały będą pojawiać się regularnie co tydzień w soboty. Dziękuje za wszystkie
komentarze.Chciałabym,
żeby
każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym,
czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie dalej się Wam podoba :)
sobota, 31 sierpnia 2013
sobota, 17 sierpnia 2013
Rozdział 9
Sama nie wiedziałam. Nie mogę mu przecież powiedzieć, że jestem o niego zazdrosna. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przyjaciółmi. Chciałam czegoś więcej. Jestem żałosna.
-Nie wiem przepraszam . Po prostu się nie wyspałam-powiedziałam smutno.
Nigdy nie potrafiłam kłamać. Miałam nadzieje, że jednak w to uwierzy.
-Spoko-powiedział uśmiechając się.-Dziś o 17 gramy z chłopakami w kosza na boisku szkolnym. Przyjdziesz?
-No sama nie wiem.Nie chce nikomu przeszkadzać.
-Przestań wszyscy cię polubili. To ja cię zaprosiłem więc nikomu nic do tego. To jak będziesz?-spytał z nadzieją w głosie
-Ok-powiedziałam lekko się uśmiechając
Zaczęła się lekcja. W ogóle nie mogłam się skupić na tym co gadał facet. Myślałam o dzisiejszym meczu. Moją uwagę odwrócił Justin, który cały czas się mi przyglądał.
-Czemu się na mnie gapisz?-spytałam speszona
-Po prostu. Ładna jesteś-powiedział szeroko się uśmiechając.
Moją twarz oblał rumieniec. Czemu on mi mówi taki rzeczy. Oszaleje z nim.
-Takie kity to możesz Rachel gadać-wypaliłam bezmyślnie.
-Oj przestań z nią.
Skończyliśmy naszą żenującą rozmowę. I tak wiedziałam, że kłamie. Próbowałam skupić się na lekcji. Czasami nawet mi się to udawało. Zadzwonił dzwonek. Strasznie się ucieszyłam. Spakowałam torbę i wyszłam z klasy. Lekcje do lunchu szybko mi minęły. Niestety. Nie chciałam jeszcze widzieć Rachel i Justina razem. Nim się obejrzałam stałam w kolejce po jedzenie. Wzięłam sok pomarańczowy i sałatkę owocową. Po zapłaceniu stanęłam przed dylematem. Nie byłam pewna czy mam usiąść z paczką Justina. Po chwili podeszła do mnie Clary.
-Na co czekasz chodź siadaj z nami-powiedziała miło dziewczyna.
-Ale jesteś pewna, że nikomu nie będę przeszkadzać?
-No jasne, że nie-powiedziała przekonująco.
-Dzięki.
Przy stoliku siedzieli Chaz, Ryan, Justin i Rachel. O obecności tej ostatniej wolałam zapomnieć. Usiadłam obok Clary i Ryana. Justin wydawał się nie być zadowolony, że nie usiadłam obok niego. Rachel za to była bardzo zadowolona. Niech się cieszy dziwka.
-Kogo to moje piękne oczy widzą-powiedziała chamsko Rachel.
-Clary mnie zaprosiła. Mam nadzieje, że Wam nie przeszkadzam
Nim ktoś zdążył coś powiedzieć ponownie odezwała się ta dziwka.
-Och no przecież, że nie. Och ta nasza miła Clary.
Olałam ją. Nie dam wciągnąć się w te jej głupie gierki.
*Justin Pov*
Wnerwiłem się na Rachel. Po co ta suka w ogóle się odzywa. Była jeszcze bardziej wkurzającą niż zazwyczaj.
-O co ci znowu chodzi Rachel?-spytałem
-Justin kotku o co się wściekasz?-spytała głupio
-Jeśli za nią nie przepadasz to się do niej nie odzywaj! Tym bardziej, ze nikt się nie pyta ciebie o zdanie!
-Dobra. Uspokój się. I nie podnoś na mnie głosu!-krzyknęła i wyszła
I bardzo dobrze. Miałem jej już dość. Ciągle coś jej nie pasowało. Musze chyba z nią zerwać. Zrobiła się za bardzo wkurzająca.
-Justin uspokój się. Idź ją przeproś. Tak nie można-powiedziała Clary.
-No ty chyba oszalałaś! Nie będziesz mi mówić co mam robić!-krzyczałem wkurzony
-Justin! Nie krzycz na moją dziewczynę!-wtrącił się Chaz
-Dobra, dobra idę-powiedziałem wkurzony i wyszedłem.
Musiałem się odstresować. I znałem na to dobry sposób. Rachel.
*Natalie Pov*
I znowu się przeze mnie pokłócili-powiedziałam zrezygnowana i ukryłam twarz w dłoniach.
-Natalie nie zamartwiaj się. Justin i Rachel cały czas się kłócą. Oni inaczej nie umieją-powiedział troskliwym głosem Ryan.
-Ale dałam im powód do kłótni. Jestem okropna.
-Weź przestań dziewczyno! Wdech wydech. Oni codziennie się kłócą po kilka razy dziennie, a później się godzą-powiedział pocieszająco Chaz.
-No właśnie. Miejmy nadzieje, że nie trafimy na ich gdy będą się godzić-powiedziała chichocząć Clary.
I zaczęli się śmiać. Byli wspaniali. Bardzo ich polubiłam. Nigdy nie miałam tylu wspaniały kolegów. Nie powiem poprawili mi humor. Skoro i tak by się pokłócili to nawet się ciesze, że przeze mnie.
-To co idziemy zaraz dzwonek-powiedziała Clary.
Zaczęliśmy się zbierać. Nic nie zjadłam przez tę ich kłótnie. Wyszliśmy razem ze stołówki. Śmialiśmy się z żartu Ryana gdy nagle coś zobaczyłam. Nie coś. Raczej kogoś. A dokładniej mówiąc dwóch ktosi. Ten widok strasznie mnie zabolał. Jeszcze bardziej niż ten rano. Teraz nie tylko się całowali. Oni po prostu obmacywali się na oczach połowy szkoły. A na stołówce byli tak pokłóceni.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie chciałam dłużej się temu przyglądać. Dobrze, że nic nie zjadłam bo bym to tu zwróciła.
-Mówiłem, że się pogodzą-powiedział Chaz.
Clary spojrzała w moją stronę i zobaczyła w jakim jestem stanie.
-Chłopaki my z Natalie idziemy. Nie wiem jak wy, ale my nie będziemy tego oglądać-powiedziała zażenowana dziewczyna.
Złapała mnie za rękę i nie oglądając się za siebie poszłyśmy z tamtego miejsca. Byłam jej wdzięczna, ze mną poszła. Gdyby była teraz sama to pewnie kompletnie bym się załamała. Jestem żałosna. Kocham się w zajętym chłopaku i mam pretensję do całego świata, że całuje się ze swoją dziewczyną. To chore.
-Ostrzegałam cię. Teraz będziesz cierpieć jeszcze bardziej widząc ich razem. A takie sceny jak przed chwilą robią bardzo często. Ogarnij się dziewczyno. Błagam nie mogę patrzeć jak cierpisz.
Miała rację. Musze wziąć się w garść. Właśnie tego potrzebowała. Czyjegoś wsparcia.
-Masz rację. Koniec z tym-powiedziałam średnio przekonana.
-Ja zawsze mam rację. Zobacz ilu jest chłopaków tej szkole. Jesteś super laską, a swoje uczucia ulokowałaś w kimś takim jak Justin.Ryan bardzo cię polubił.
-Oj już dobra koniec tematu-powiedziałam.
-Idziesz dziś na mecz chłopaków?
-Justin mnie zaprosił, więc raczej tak. Obiecałam mu.
Teraz sama nie wiedziałam. Jeśli miałam się odkochać to muszę przestać się z nim spotykać. Ale bardzo tego nie chciałam.
-O to fajnie. Nie będę tam sama. Co masz teraz?
-Historię-odpowiedziałam.
-A ok to do 17. Mas zbyć. Pa-pocałowała mnie w policzek i poszła.
Zadzwonił dzwonek. Poszłam do sali. Reszta lekcji minęła mi szybko. Nim się obejrzałam stałam już przy swoim samochodzie i chowałam torbę do auta. Nagle ktoś klepnął mnie w tyłek. Strasznie się wystraszyłam. Z rękami zwiniętymi w pięści odwróciłam się w stronę tego zboczeńca.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Przepraszam, że tak późno dodaje rozdział, ale wczoraj mama kazała mi wyłączyć kompa i nie zdążyłam.No i jest perspektywa Justina ;)).Dziękuje za wszystkie bardzo miłe komentarze. One bardzo mnie motywują do dalszego pisania. Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie dalej się Wam podoba :)
-Nie wiem przepraszam . Po prostu się nie wyspałam-powiedziałam smutno.
Nigdy nie potrafiłam kłamać. Miałam nadzieje, że jednak w to uwierzy.
-Spoko-powiedział uśmiechając się.-Dziś o 17 gramy z chłopakami w kosza na boisku szkolnym. Przyjdziesz?
-No sama nie wiem.Nie chce nikomu przeszkadzać.
-Przestań wszyscy cię polubili. To ja cię zaprosiłem więc nikomu nic do tego. To jak będziesz?-spytał z nadzieją w głosie
-Ok-powiedziałam lekko się uśmiechając
Zaczęła się lekcja. W ogóle nie mogłam się skupić na tym co gadał facet. Myślałam o dzisiejszym meczu. Moją uwagę odwrócił Justin, który cały czas się mi przyglądał.
-Czemu się na mnie gapisz?-spytałam speszona
-Po prostu. Ładna jesteś-powiedział szeroko się uśmiechając.
Moją twarz oblał rumieniec. Czemu on mi mówi taki rzeczy. Oszaleje z nim.
-Takie kity to możesz Rachel gadać-wypaliłam bezmyślnie.
-Oj przestań z nią.
Skończyliśmy naszą żenującą rozmowę. I tak wiedziałam, że kłamie. Próbowałam skupić się na lekcji. Czasami nawet mi się to udawało. Zadzwonił dzwonek. Strasznie się ucieszyłam. Spakowałam torbę i wyszłam z klasy. Lekcje do lunchu szybko mi minęły. Niestety. Nie chciałam jeszcze widzieć Rachel i Justina razem. Nim się obejrzałam stałam w kolejce po jedzenie. Wzięłam sok pomarańczowy i sałatkę owocową. Po zapłaceniu stanęłam przed dylematem. Nie byłam pewna czy mam usiąść z paczką Justina. Po chwili podeszła do mnie Clary.
-Na co czekasz chodź siadaj z nami-powiedziała miło dziewczyna.
-Ale jesteś pewna, że nikomu nie będę przeszkadzać?
-No jasne, że nie-powiedziała przekonująco.
-Dzięki.
Przy stoliku siedzieli Chaz, Ryan, Justin i Rachel. O obecności tej ostatniej wolałam zapomnieć. Usiadłam obok Clary i Ryana. Justin wydawał się nie być zadowolony, że nie usiadłam obok niego. Rachel za to była bardzo zadowolona. Niech się cieszy dziwka.
-Kogo to moje piękne oczy widzą-powiedziała chamsko Rachel.
-Clary mnie zaprosiła. Mam nadzieje, że Wam nie przeszkadzam
Nim ktoś zdążył coś powiedzieć ponownie odezwała się ta dziwka.
-Och no przecież, że nie. Och ta nasza miła Clary.
Olałam ją. Nie dam wciągnąć się w te jej głupie gierki.
*Justin Pov*
Wnerwiłem się na Rachel. Po co ta suka w ogóle się odzywa. Była jeszcze bardziej wkurzającą niż zazwyczaj.
-O co ci znowu chodzi Rachel?-spytałem
-Justin kotku o co się wściekasz?-spytała głupio
-Jeśli za nią nie przepadasz to się do niej nie odzywaj! Tym bardziej, ze nikt się nie pyta ciebie o zdanie!
-Dobra. Uspokój się. I nie podnoś na mnie głosu!-krzyknęła i wyszła
I bardzo dobrze. Miałem jej już dość. Ciągle coś jej nie pasowało. Musze chyba z nią zerwać. Zrobiła się za bardzo wkurzająca.
-Justin uspokój się. Idź ją przeproś. Tak nie można-powiedziała Clary.
-No ty chyba oszalałaś! Nie będziesz mi mówić co mam robić!-krzyczałem wkurzony
-Justin! Nie krzycz na moją dziewczynę!-wtrącił się Chaz
-Dobra, dobra idę-powiedziałem wkurzony i wyszedłem.
Musiałem się odstresować. I znałem na to dobry sposób. Rachel.
*Natalie Pov*
I znowu się przeze mnie pokłócili-powiedziałam zrezygnowana i ukryłam twarz w dłoniach.
-Natalie nie zamartwiaj się. Justin i Rachel cały czas się kłócą. Oni inaczej nie umieją-powiedział troskliwym głosem Ryan.
-Ale dałam im powód do kłótni. Jestem okropna.
-Weź przestań dziewczyno! Wdech wydech. Oni codziennie się kłócą po kilka razy dziennie, a później się godzą-powiedział pocieszająco Chaz.
-No właśnie. Miejmy nadzieje, że nie trafimy na ich gdy będą się godzić-powiedziała chichocząć Clary.
I zaczęli się śmiać. Byli wspaniali. Bardzo ich polubiłam. Nigdy nie miałam tylu wspaniały kolegów. Nie powiem poprawili mi humor. Skoro i tak by się pokłócili to nawet się ciesze, że przeze mnie.
-To co idziemy zaraz dzwonek-powiedziała Clary.
Zaczęliśmy się zbierać. Nic nie zjadłam przez tę ich kłótnie. Wyszliśmy razem ze stołówki. Śmialiśmy się z żartu Ryana gdy nagle coś zobaczyłam. Nie coś. Raczej kogoś. A dokładniej mówiąc dwóch ktosi. Ten widok strasznie mnie zabolał. Jeszcze bardziej niż ten rano. Teraz nie tylko się całowali. Oni po prostu obmacywali się na oczach połowy szkoły. A na stołówce byli tak pokłóceni.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie chciałam dłużej się temu przyglądać. Dobrze, że nic nie zjadłam bo bym to tu zwróciła.
-Mówiłem, że się pogodzą-powiedział Chaz.
Clary spojrzała w moją stronę i zobaczyła w jakim jestem stanie.
-Chłopaki my z Natalie idziemy. Nie wiem jak wy, ale my nie będziemy tego oglądać-powiedziała zażenowana dziewczyna.
Złapała mnie za rękę i nie oglądając się za siebie poszłyśmy z tamtego miejsca. Byłam jej wdzięczna, ze mną poszła. Gdyby była teraz sama to pewnie kompletnie bym się załamała. Jestem żałosna. Kocham się w zajętym chłopaku i mam pretensję do całego świata, że całuje się ze swoją dziewczyną. To chore.
-Ostrzegałam cię. Teraz będziesz cierpieć jeszcze bardziej widząc ich razem. A takie sceny jak przed chwilą robią bardzo często. Ogarnij się dziewczyno. Błagam nie mogę patrzeć jak cierpisz.
Miała rację. Musze wziąć się w garść. Właśnie tego potrzebowała. Czyjegoś wsparcia.
-Masz rację. Koniec z tym-powiedziałam średnio przekonana.
-Ja zawsze mam rację. Zobacz ilu jest chłopaków tej szkole. Jesteś super laską, a swoje uczucia ulokowałaś w kimś takim jak Justin.Ryan bardzo cię polubił.
-Oj już dobra koniec tematu-powiedziałam.
-Idziesz dziś na mecz chłopaków?
-Justin mnie zaprosił, więc raczej tak. Obiecałam mu.
Teraz sama nie wiedziałam. Jeśli miałam się odkochać to muszę przestać się z nim spotykać. Ale bardzo tego nie chciałam.
-O to fajnie. Nie będę tam sama. Co masz teraz?
-Historię-odpowiedziałam.
-A ok to do 17. Mas zbyć. Pa-pocałowała mnie w policzek i poszła.
Zadzwonił dzwonek. Poszłam do sali. Reszta lekcji minęła mi szybko. Nim się obejrzałam stałam już przy swoim samochodzie i chowałam torbę do auta. Nagle ktoś klepnął mnie w tyłek. Strasznie się wystraszyłam. Z rękami zwiniętymi w pięści odwróciłam się w stronę tego zboczeńca.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Przepraszam, że tak późno dodaje rozdział, ale wczoraj mama kazała mi wyłączyć kompa i nie zdążyłam.No i jest perspektywa Justina ;)).Dziękuje za wszystkie bardzo miłe komentarze. One bardzo mnie motywują do dalszego pisania. Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie dalej się Wam podoba :)
czwartek, 15 sierpnia 2013
Nominacja
Otrzymałam nominacje do The Versatile Blogger od http://life-love-and-eternity.blogspot.com/
Za którą bardzo dziękuje :)
Zasady:
1) Podziękować osobie, która cię nominowała.
2) Pokazać na blogu nagrodę The Versatile Blogger.
3) Ujawnić 7 faktów o sobie.
4) Nominować 15 blogów, które według ciebie na to zasługują.
5) Poinformować nominowanych.
1) Bardzo dziękuje Rose BluSky za nominacje :*
2) Zrobione
3) - Mam 14 lat
-Jestem blondynką
-Mam niebieskie oczy
-Moje ulubione kolory to niebieski i fioletowy
- Mam dwójkę rodzeństwa
-Kocham czytać książki
-Kocham Sagę Zmierzch
4) -Nothing can make me feel like you do 2
-Love me like you do
Na razie nie czytam więcej takich blogów. Czytam same tłumaczenia.
wtorek, 13 sierpnia 2013
Rozdział 8
Powolnym krokiem zbliżaliśmy się w stronę jego przyjaciół. Ja tylu nie miałam przez całe życie. Stało tam dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Po chwili dołączyła do nich Rachel. Jeszcze bardziej się zestresowałam. Ale było za późno na ucieczkę.
-Cześć wszystkim. Chciałem Wam kogoś przedstawić-powiedział uśmiechając się i wyciągając ku mnie rękę- To jest Natalie.
-No witamy. Jestem Chaz- przedstawił się chłopak i szeroko się uśmiechnął.
-Mnie pewnie znasz. Justin musiałam ci dużo o nie mówić. Jestem Rachel. Dziewczyna Justina-powiedziała nieprzyjemnym głosem.
Od razu nie przypadła mi do gustu. Była pustą lalą. Nigdy nie lubiłam takich jak ona. Ale nie można było nie powiedzieć, że jest piękna. Po chwili stanął przede mną przystojny blondyn.
-Hej jestem Ryan-powiedział ciepło po czym uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Miło mi-powiedziałam uśmiechając się.
-Ja jestem Clary- powiedziała śliczna brunetka.
-Ciesze się, że Was poznałam-powiedziałam ciepło uśmiechając się.
Nie kłamałam Cała paczka z wyjątkiem Rachel wydawała się być bardzo miła. Nie wiem czym się tak stresowałam. teraz wydawało mi się to śmieszne.
-No i co Natalie warto się było tak stresować?-spytał uśmiechając się szeroko Justin
Kurcze czy on czytał mi w myślach.
-Myślę, że...nie-powiedziałam lekko zawstydzona.
-No mówiłem, że Chaz nie gryzie-powiedział śmiejąc się.
Nagle podszedł do mnie brunet wziął moją rękę i udawał, że ją gryzie. To wyglądało mega śmiesznie.
-Jak nie. A faktycznie ja połykam w całości-powiedział Chaz.
I wszyscy zaczęli się śmiać z wyjątkiem Rachel. Nie ogarniam tej lali. I jeszcze cały czas patrzy się na mnie tak wrogo. Justin chyba też to zauważył bo przestał się śmiać.
-Rachel co się dzieje/-spytał Justin
-Nic. Po prostu nie będę się śmiać i udawać, że wszystko jest dobrze przy tej idiotce, która do ciebie zarywa.
-Co ty wymyślasz znowu Rachel?-spytał kurzony Jus
-Będziesz ją teraz bronić? Kim ona jest? Po co ją tu przyprowadziłeś?-pytała chamsko dziewczyna
-Moją przyjaciółką-powiedział Justin.
-Ta jasne. Ona liczy, że ją przelecisz.
-Dość tego! Ona nie jest Tobą!
Wkurzony na maksa Justin złapał ją za łokieć i pociągnął na bok.
-Nie przejmuj się nią. Jest głupia i zazdrosna.-powiedziała Clary.
-Ona zawsze taka jest?-spytałam nie będąc pewna czy chce znać odpowiedź.
-Zawsze-powiedziała równocześnie cała trójka.
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam w stronę Justina. Zrobiłam to w złym momencie właśnie całował się z Rachel. Zrobiło mi się niedobrze.
-Patrzcie już się pogodzili-powiedział Chaz śmiejąc się.
Zaczęli się śmiać. Dołączyłam do nich śmiejąc się sztucznie.
-Jaką masz pierwszą lekcje?-spytała Clary
-Angielski.
-O to fajnie też mam teraz angielski. To chodźmy za chwile dzwonek-powiedziała i pocałowała się z Chazem na pożegnanie.
Poszłyśmy razem do sali. Nie patrzyłam więcej na Justina. Za dużo bólu wtedy czułam. Usiadłyśmy razem z Clary w jednej ławce.
-Natalie nie chce się wtrącać, ale lepiej uważaj na Justina.
-Nie wiem o co ci chodzi-wypaliłam szybko.
-wiesz, wiesz. Mnie nie oszukasz widzę więcej niż Jus. Oczywiście fajnie by było gdybyś była dziewczyną przyjaciela mojego chłopaka. Polubiłam cię, ale uważaj na niego.
-Dzięki, na pewno zapamiętam. Też cię polubiłam-powiedziałam słabo się uśmiechając.
Clary odwzajemniła mój usmiech. Na prawdę ją polubiłam. Czułam, że mogę jej zaufać.
-Ale nie mów nikomu. Proszę-powiedziałam niemalże błagając.
-Spoko nikt się nie dowie.
-Dzięki.
Uwierzyłam jej. Nie wyglądała na jakąś głupia plotkarę. Lekcja minęła mi szybko. Starałam się zapomnieć o całujących się Justinie i Rachel i udawało mi się. Musze dać sobie z tym spokój. Przecież nie chce rozbijać ich związku. A zresztą nie miałabym szans przy Rachel. Po chwili zadzwonił dzwonek.
-Co masz następne?-spytała Clary
-Matematykę a ty ?
-Historie. Do zobaczenia na lunchu. Dosiądź się do naszego stolika.
-Dzięki za zaproszenie-powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło.
Poszłam do sali od matmy i usiadłam tam gdzie wczoraj Po chwili ktoś obok odsunął krzesło. Byłam pewna, że to Justin. Nawet nie musiałam sprawdzać. Miałam racje. Usiadł obok mnie i wyjął swój zeszyt.
-Mogę się dosiąść?-spytał chłopaka uśmiechając się do mnie
-Jeśli musisz-powiedziałam chłodno.
Zdziwił mnie ton mojego głosu. Justin najwyraźniej też bo popatrzył się na mnie jakoś tak inaczej. Nie chciałam być dla niego taka zimna.
-O co chodzi?-spytał poirytowany
________________________________________________________________________________
Hej :)
Przepraszam, że tak późno dodaje rozdział, ale miałam małe zawirowanie.Nie miałam czasu dodać go wcześniej.Myślałam, że ten rozdział będzie trochę dłuższy. Sory za to, że są takie krótkie rozdziały. Dziękuje za wszystkie bardzo miłe komentarze. One bardzo mnie motywują do dalszego pisania. Czuje, że to co pisze ma jednak trochę sensu.Jeszcze raz wielkie dzięki :*Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie dalej się Wam podoba :)
-Cześć wszystkim. Chciałem Wam kogoś przedstawić-powiedział uśmiechając się i wyciągając ku mnie rękę- To jest Natalie.
-No witamy. Jestem Chaz- przedstawił się chłopak i szeroko się uśmiechnął.
-Mnie pewnie znasz. Justin musiałam ci dużo o nie mówić. Jestem Rachel. Dziewczyna Justina-powiedziała nieprzyjemnym głosem.
Od razu nie przypadła mi do gustu. Była pustą lalą. Nigdy nie lubiłam takich jak ona. Ale nie można było nie powiedzieć, że jest piękna. Po chwili stanął przede mną przystojny blondyn.
-Hej jestem Ryan-powiedział ciepło po czym uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Miło mi-powiedziałam uśmiechając się.
-Ja jestem Clary- powiedziała śliczna brunetka.
-Ciesze się, że Was poznałam-powiedziałam ciepło uśmiechając się.
Nie kłamałam Cała paczka z wyjątkiem Rachel wydawała się być bardzo miła. Nie wiem czym się tak stresowałam. teraz wydawało mi się to śmieszne.
-No i co Natalie warto się było tak stresować?-spytał uśmiechając się szeroko Justin
Kurcze czy on czytał mi w myślach.
-Myślę, że...nie-powiedziałam lekko zawstydzona.
-No mówiłem, że Chaz nie gryzie-powiedział śmiejąc się.
Nagle podszedł do mnie brunet wziął moją rękę i udawał, że ją gryzie. To wyglądało mega śmiesznie.
-Jak nie. A faktycznie ja połykam w całości-powiedział Chaz.
I wszyscy zaczęli się śmiać z wyjątkiem Rachel. Nie ogarniam tej lali. I jeszcze cały czas patrzy się na mnie tak wrogo. Justin chyba też to zauważył bo przestał się śmiać.
-Rachel co się dzieje/-spytał Justin
-Nic. Po prostu nie będę się śmiać i udawać, że wszystko jest dobrze przy tej idiotce, która do ciebie zarywa.
-Co ty wymyślasz znowu Rachel?-spytał kurzony Jus
-Będziesz ją teraz bronić? Kim ona jest? Po co ją tu przyprowadziłeś?-pytała chamsko dziewczyna
-Moją przyjaciółką-powiedział Justin.
-Ta jasne. Ona liczy, że ją przelecisz.
-Dość tego! Ona nie jest Tobą!
Wkurzony na maksa Justin złapał ją za łokieć i pociągnął na bok.
-Nie przejmuj się nią. Jest głupia i zazdrosna.-powiedziała Clary.
-Ona zawsze taka jest?-spytałam nie będąc pewna czy chce znać odpowiedź.
-Zawsze-powiedziała równocześnie cała trójka.
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałam w stronę Justina. Zrobiłam to w złym momencie właśnie całował się z Rachel. Zrobiło mi się niedobrze.
-Patrzcie już się pogodzili-powiedział Chaz śmiejąc się.
Zaczęli się śmiać. Dołączyłam do nich śmiejąc się sztucznie.
-Jaką masz pierwszą lekcje?-spytała Clary
-Angielski.
-O to fajnie też mam teraz angielski. To chodźmy za chwile dzwonek-powiedziała i pocałowała się z Chazem na pożegnanie.
Poszłyśmy razem do sali. Nie patrzyłam więcej na Justina. Za dużo bólu wtedy czułam. Usiadłyśmy razem z Clary w jednej ławce.
-Natalie nie chce się wtrącać, ale lepiej uważaj na Justina.
-Nie wiem o co ci chodzi-wypaliłam szybko.
-wiesz, wiesz. Mnie nie oszukasz widzę więcej niż Jus. Oczywiście fajnie by było gdybyś była dziewczyną przyjaciela mojego chłopaka. Polubiłam cię, ale uważaj na niego.
-Dzięki, na pewno zapamiętam. Też cię polubiłam-powiedziałam słabo się uśmiechając.
Clary odwzajemniła mój usmiech. Na prawdę ją polubiłam. Czułam, że mogę jej zaufać.
-Ale nie mów nikomu. Proszę-powiedziałam niemalże błagając.
-Spoko nikt się nie dowie.
-Dzięki.
Uwierzyłam jej. Nie wyglądała na jakąś głupia plotkarę. Lekcja minęła mi szybko. Starałam się zapomnieć o całujących się Justinie i Rachel i udawało mi się. Musze dać sobie z tym spokój. Przecież nie chce rozbijać ich związku. A zresztą nie miałabym szans przy Rachel. Po chwili zadzwonił dzwonek.
-Co masz następne?-spytała Clary
-Matematykę a ty ?
-Historie. Do zobaczenia na lunchu. Dosiądź się do naszego stolika.
-Dzięki za zaproszenie-powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło.
Poszłam do sali od matmy i usiadłam tam gdzie wczoraj Po chwili ktoś obok odsunął krzesło. Byłam pewna, że to Justin. Nawet nie musiałam sprawdzać. Miałam racje. Usiadł obok mnie i wyjął swój zeszyt.
-Mogę się dosiąść?-spytał chłopaka uśmiechając się do mnie
-Jeśli musisz-powiedziałam chłodno.
Zdziwił mnie ton mojego głosu. Justin najwyraźniej też bo popatrzył się na mnie jakoś tak inaczej. Nie chciałam być dla niego taka zimna.
-O co chodzi?-spytał poirytowany
________________________________________________________________________________
Hej :)
Przepraszam, że tak późno dodaje rozdział, ale miałam małe zawirowanie.Nie miałam czasu dodać go wcześniej.Myślałam, że ten rozdział będzie trochę dłuższy. Sory za to, że są takie krótkie rozdziały. Dziękuje za wszystkie bardzo miłe komentarze. One bardzo mnie motywują do dalszego pisania. Czuje, że to co pisze ma jednak trochę sensu.Jeszcze raz wielkie dzięki :*Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie dalej się Wam podoba :)
sobota, 10 sierpnia 2013
Rozdział 7
Dzisiejszy dzień był magiczny. Rano nie spodziewałam się, że będę mieć przyjaciół. Jestem nieśmiałą osobą. Nawiązywanie kontaktów zawsze przychodziło mi z trudem. No i najważniejsze... zakochałam się. Justin jest super chłopakiem. Choć początek był trudny to udało nam się. Byłam mega szczęśliwa. Z uśmiechem na ustach zasnęłam. Rano obudziłam się wyspana i nadal w dobrym humorze. Poszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Jeszcze bardziej się odprężyłam. Po 20 minutowym prysznicu obwinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki z zamiarem wybrania jakiś stosownych ubrań. Długo nie mogłam zdecydować się co wybrać. Byłam załamana. Masz się ładnie ubrać te słowa Justina cały czas schodziły mi po głowie. Poznasz moich przyjaciół. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Po 15 minutach wkurzona podniosłam się z podłogi. Wyjęłam z szafy krótkie jeansowe spodenki białą bokserkę fioletową bejsbolówkę i do tego fioletowe conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż. Pomalowałam rzęsy, użyłam pudru i pomalowałam usta malinowym błyszczykiem. Po wyszykowaniu się spojrzałam w lustro i stwierdziłam,że nie jest źle. Gdy miałam już schodzić na dół dostałam sms-a. Wzięłam telefon z zamiarem odczytania wiadomości. Od nieznany. Zaciekawiona odczytałam go. Hej księżniczko:* Mam nadzieje, że zrobiłaś się na bóstwo i już niedługo się zobaczymy.JB Po przeczytaniu tej wiadomości od razu się uśmiechnęłam. Postanowiłam mu nie odpisywać. Po części i tak nie wiedziałabym co mu odpisać. Zeszłam na dół i zrobiłam śniadanie mi i mojej mamie która jeszcze spała. Po zjedzeniu moich tostów w kuchni pojawiła się mama.
-Dzień doby córciu-powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
-Cześć mamo. Ja lece do szkoły. Pa śniadanie masz na stole.
-Dzięki. Ładnie wyglądasz. Miłego dnia.
-Wzajemnie-odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do szkoły. Teraz jeszcze bardziej stresowałam się tym spotkaniem. Co jeśli mnie nie polubią? W końcu wczoraj dałam piękny popis. Kurcze nawet nie przeprosiłam za to Justina. Musze to dziś nadrobić. No i jeszcze cały czas myślałam o Rachel. Ona była taka piękna. Przy niej jestem zwykłą szarą myszką. Ona jest lubiana i popularna. A ja... Po jednym dniu chyba wszyscy poznali mnie ze złej strony. Z czarnymi myślami wjechałam na szkolny parking. Po zaparkowaniu wzięłam trobę i wyszłam z samochodu. Stanęłam przed nim i zamknęłam oczy. Głęboko odetchnęłam. Musiałam się uspokoić.
-Będzie dobrze-powiedziałam sama do siebie.
-No jasne-powiedział Justin i pocałował mnie w policzek.-Cześć księżniczko.
Szybko otworzyłam oczy.Spodobało mi się to, że nazywa mnie księżniczką. Od razu moją twarz pokrył rumieniec.
-Hej-powiedziałam uśmiechając się.
Justin obczaił mnie od góry do dołu. Trochę mnie to krępowało. Tym bardziej, że wracając wzrokiem zatrzymał się na moich piersiach.
-Moja twarz jest trochę wyżej-powiedziałam chichocząc.
Justin podniósł wzrok na moją twarz. teraz rozpraszały mnie jego oczy.
-No i jak?-spytałam niepewnie
-No całkiem nieźle. Musisz częściej zakładać takie bluzki-puścił i oczko.
-Świnia-powiedziałam śmiejąc się.
-Dzięki za komplement. To co idziemy? Gotowa?
-Tak jakby-powiedziałam słabo.
Szliśmy w stronę jego przyjaciół.
-Nadal tak bardzo się denerwujesz?-spytał od niechcenia
-Troszkę.
Zaczął się śmiać. ja nie widziałam w tym nic zabawnego.
-Chciałam cię przeprosić za wczoraj-powiedziałam smutno.
Zatrzymaliśmy się. Justin spoważniał i spojrzał mi w oczy. Jego spojrzenie strasznie mnie rozpraszało.
-Och... No ja też cie przepraszam. Czasami nie myślę co mówię-powiedział skruszony.
Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on odwzajemnił mój uśmiech. Nagle przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Byłam zaskoczona tym gestem, ale szczęśliwa. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. choć wiedziałam, że dla niego to ie to samo co dla mnie. Czułam się bezpieczna i akceptowana w jego silnych i umięśnionych ramionach. Po chwili opuścił ręce. Trudno nic nie trwa wiecznie. Szkoda.
-To co idziemy?
-Tak-powiedziałam niepewnie.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Bardzo dziękuje za tak miłe komentarze. Dziękuję Paula Styles za nominacje do The Versatile Blogger. To bardzo miłe z twojej strony.Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym wdzięczna : *kolejny rozdział pojawi się w niedziele lub poniedziałek. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba :)
-Dzień doby córciu-powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
-Cześć mamo. Ja lece do szkoły. Pa śniadanie masz na stole.
-Dzięki. Ładnie wyglądasz. Miłego dnia.
-Wzajemnie-odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam do szkoły. Teraz jeszcze bardziej stresowałam się tym spotkaniem. Co jeśli mnie nie polubią? W końcu wczoraj dałam piękny popis. Kurcze nawet nie przeprosiłam za to Justina. Musze to dziś nadrobić. No i jeszcze cały czas myślałam o Rachel. Ona była taka piękna. Przy niej jestem zwykłą szarą myszką. Ona jest lubiana i popularna. A ja... Po jednym dniu chyba wszyscy poznali mnie ze złej strony. Z czarnymi myślami wjechałam na szkolny parking. Po zaparkowaniu wzięłam trobę i wyszłam z samochodu. Stanęłam przed nim i zamknęłam oczy. Głęboko odetchnęłam. Musiałam się uspokoić.
-Będzie dobrze-powiedziałam sama do siebie.
-No jasne-powiedział Justin i pocałował mnie w policzek.-Cześć księżniczko.
Szybko otworzyłam oczy.Spodobało mi się to, że nazywa mnie księżniczką. Od razu moją twarz pokrył rumieniec.
-Hej-powiedziałam uśmiechając się.
Justin obczaił mnie od góry do dołu. Trochę mnie to krępowało. Tym bardziej, że wracając wzrokiem zatrzymał się na moich piersiach.
-Moja twarz jest trochę wyżej-powiedziałam chichocząc.
Justin podniósł wzrok na moją twarz. teraz rozpraszały mnie jego oczy.
-No i jak?-spytałam niepewnie
-No całkiem nieźle. Musisz częściej zakładać takie bluzki-puścił i oczko.
-Świnia-powiedziałam śmiejąc się.
-Dzięki za komplement. To co idziemy? Gotowa?
-Tak jakby-powiedziałam słabo.
Szliśmy w stronę jego przyjaciół.
-Nadal tak bardzo się denerwujesz?-spytał od niechcenia
-Troszkę.
Zaczął się śmiać. ja nie widziałam w tym nic zabawnego.
-Chciałam cię przeprosić za wczoraj-powiedziałam smutno.
Zatrzymaliśmy się. Justin spoważniał i spojrzał mi w oczy. Jego spojrzenie strasznie mnie rozpraszało.
-Och... No ja też cie przepraszam. Czasami nie myślę co mówię-powiedział skruszony.
Uśmiechnęłam się do niego lekko, a on odwzajemnił mój uśmiech. Nagle przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Byłam zaskoczona tym gestem, ale szczęśliwa. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. choć wiedziałam, że dla niego to ie to samo co dla mnie. Czułam się bezpieczna i akceptowana w jego silnych i umięśnionych ramionach. Po chwili opuścił ręce. Trudno nic nie trwa wiecznie. Szkoda.
-To co idziemy?
-Tak-powiedziałam niepewnie.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Bardzo dziękuje za tak miłe komentarze. Dziękuję Paula Styles za nominacje do The Versatile Blogger. To bardzo miłe z twojej strony.Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym wdzięczna : *kolejny rozdział pojawi się w niedziele lub poniedziałek. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba :)
wtorek, 6 sierpnia 2013
Rozdział 6
Wyszliśmy razem ze szkoły. Pomimo tego, że nie chciałam wcześniej tam siedzieć mogłabym tam jeszcze zostać. Moje rozmyślania przerwał Justin.
-Kurwa miałem wracać z Chazem. Musze iść na pieszo-powiedział wkurzony.
-Nie musisz. Podwiozę cię skoro jesteśmy przyjaciółmi.
-Dzięki-powiedział i uśmiechnął się do mnie tym swoim zabójczym uśmiechem.
Poszliśmy do mojego samochodu weszliśmy i odpaliłam go. Wyjechałam ze szkolnego parkingu na główną drogę.
-Jak jechać?
-Na najbliższym zakręcie skręć w lewo, a później cały czas jedź prosto- pokierował mnie Jus.
-Ok.
Jechaliśmy w ciszy. Miałam nadzieje, że on zacznie rozmowę, bo ja wstydziłam się zagadać. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Justin włączył radio i zaczął skakać po różnych stacjach. Zatrzymał się na jednej i zaczął śpiewać piosenkę, którą pierwszy raz w życiu słyszałam. Zamurowało mnie, że Justin tak pięknie śpiewa. Jak dla mnie śpiewał sto razy lepiej niż wokalista tej piosenki. Nie powiem byłam mega zaskoczona. Gdy Jus skończył śpiewać zaczęłam bić mu brawa.
-Nie mówiłeś, że śpiewasz-powiedziałam z wyrzutem.
-Czasami się zdarza. Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy-powiedział podnosząc brwi.
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Nie mogłam już dłużej się na niego patrzeć. Musiałam skupić się na drodze jeśli nie chciałam nas zabić. Nas. Spodobało mi się to co pomyślałam.Zaczęłam chichotać.
-Ze mnie się śmiejesz?-spytał udając urażonego
-Nie-powiedziałam uspokajając się.
-To może powiesz mi z czego?
To się wkopałam. Musze szybko coś wymyślić.
-To nie było specjalnie zabawne. W zasadzie to sama nie wiem z czego się śmiałam.
Szczerze mówiąc to nie kłamałam. Ja na prawdę nie wiem z czego się śmiałam.
-Nie to nie. Zatrzymaj samochód-powiedział obojętnym tonem.
-Oj przestań...-przerwał mi zdanie
-Ale jesteśmy na miejscu-powiedział uśmiechając się.
Rozejrzałam się. Po mojej lewej stronie stał sporawej wielkości dom. Zachodziłam w głowę jakim cudem Justin utrzymuje ten dom. Wiem jedno nie chciałam się z nim jeszcze żegnać.
-No to dzięki.
-Żaden problem. Przyjemność po mojej stronie-powiedziałam lekko się uśmiechając.
Justin odwzajemnił mój uśmiech.
-Pamiętaj jutro się ładnie ubrać. Poznam cię z moimi kolegami. Są genialni-powiedział zadowolony.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. A co jeśli mnie ie polubią?-spytałam lekko poddenerwowana
-Uwierz polubią. Są tacy jak ja. Nie marudź jeśli chcesz się ze mną przyjaźnić musisz też z nimi.
-Ok-powiedziałam niepewnie.
-A co nie chcesz ich poznać?-spytał niepewnie
-Nie o to chodzi po prostu się stresuje.
-Przestań. Przecież oni nie gryzą. No chyba, że Chaz -powiedział śmiejąc się.
-Ha ha dzięki za pocieszenie.
-Oj ogarnij się to normalni ludzie. Bo zmarszczek dostaniesz a wtedy to już nie ma szans, że cię polubią.
Powiedział i zaczęliśmy się śmiać. Miał racje muszę się ogarnąć. Spojrzałam na zegarek. Była 16.30 musiałam już jechać po mimo tego, że bardzo nie chciałam.
-Nie żebym cię wyganiała, ale muszę już jechać-powiedziałam smutno.
-Spoko. Dzięks pa.
Powiedział i pocałował mnie w policzek. Od razu się zarumieniałam. Dobrze, że wysiadł już z samochodu.Zaskoczył mnie ten gest. Zupełnie się tego nie spodziewałam.
-Wiesz nie jesteś taki zły-powiedziałam przez uchylone okno i odjechałam nie dosłyszawszy odpowiedzi.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Na początku chciałabym wam bardzo podziękować za miłe komentarze.Wiem rozdziały miały być dłuższe staram się ale to nie zawsze wychodzi.Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *A nowy rozdział pojawi się, kiedy będzie 5 komentarzy. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba i nie jesteście zawiedzeni tym rozdziałem.
-Kurwa miałem wracać z Chazem. Musze iść na pieszo-powiedział wkurzony.
-Nie musisz. Podwiozę cię skoro jesteśmy przyjaciółmi.
-Dzięki-powiedział i uśmiechnął się do mnie tym swoim zabójczym uśmiechem.
Poszliśmy do mojego samochodu weszliśmy i odpaliłam go. Wyjechałam ze szkolnego parkingu na główną drogę.
-Jak jechać?
-Na najbliższym zakręcie skręć w lewo, a później cały czas jedź prosto- pokierował mnie Jus.
-Ok.
Jechaliśmy w ciszy. Miałam nadzieje, że on zacznie rozmowę, bo ja wstydziłam się zagadać. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Justin włączył radio i zaczął skakać po różnych stacjach. Zatrzymał się na jednej i zaczął śpiewać piosenkę, którą pierwszy raz w życiu słyszałam. Zamurowało mnie, że Justin tak pięknie śpiewa. Jak dla mnie śpiewał sto razy lepiej niż wokalista tej piosenki. Nie powiem byłam mega zaskoczona. Gdy Jus skończył śpiewać zaczęłam bić mu brawa.
-Nie mówiłeś, że śpiewasz-powiedziałam z wyrzutem.
-Czasami się zdarza. Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy-powiedział podnosząc brwi.
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Nie mogłam już dłużej się na niego patrzeć. Musiałam skupić się na drodze jeśli nie chciałam nas zabić. Nas. Spodobało mi się to co pomyślałam.Zaczęłam chichotać.
-Ze mnie się śmiejesz?-spytał udając urażonego
-Nie-powiedziałam uspokajając się.
-To może powiesz mi z czego?
To się wkopałam. Musze szybko coś wymyślić.
-To nie było specjalnie zabawne. W zasadzie to sama nie wiem z czego się śmiałam.
Szczerze mówiąc to nie kłamałam. Ja na prawdę nie wiem z czego się śmiałam.
-Nie to nie. Zatrzymaj samochód-powiedział obojętnym tonem.
-Oj przestań...-przerwał mi zdanie
-Ale jesteśmy na miejscu-powiedział uśmiechając się.
Rozejrzałam się. Po mojej lewej stronie stał sporawej wielkości dom. Zachodziłam w głowę jakim cudem Justin utrzymuje ten dom. Wiem jedno nie chciałam się z nim jeszcze żegnać.
-No to dzięki.
-Żaden problem. Przyjemność po mojej stronie-powiedziałam lekko się uśmiechając.
Justin odwzajemnił mój uśmiech.
-Pamiętaj jutro się ładnie ubrać. Poznam cię z moimi kolegami. Są genialni-powiedział zadowolony.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. A co jeśli mnie ie polubią?-spytałam lekko poddenerwowana
-Uwierz polubią. Są tacy jak ja. Nie marudź jeśli chcesz się ze mną przyjaźnić musisz też z nimi.
-Ok-powiedziałam niepewnie.
-A co nie chcesz ich poznać?-spytał niepewnie
-Nie o to chodzi po prostu się stresuje.
-Przestań. Przecież oni nie gryzą. No chyba, że Chaz -powiedział śmiejąc się.
-Ha ha dzięki za pocieszenie.
-Oj ogarnij się to normalni ludzie. Bo zmarszczek dostaniesz a wtedy to już nie ma szans, że cię polubią.
Powiedział i zaczęliśmy się śmiać. Miał racje muszę się ogarnąć. Spojrzałam na zegarek. Była 16.30 musiałam już jechać po mimo tego, że bardzo nie chciałam.
-Nie żebym cię wyganiała, ale muszę już jechać-powiedziałam smutno.
-Spoko. Dzięks pa.
Powiedział i pocałował mnie w policzek. Od razu się zarumieniałam. Dobrze, że wysiadł już z samochodu.Zaskoczył mnie ten gest. Zupełnie się tego nie spodziewałam.
-Wiesz nie jesteś taki zły-powiedziałam przez uchylone okno i odjechałam nie dosłyszawszy odpowiedzi.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Na początku chciałabym wam bardzo podziękować za miłe komentarze.Wiem rozdziały miały być dłuższe staram się ale to nie zawsze wychodzi.Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *A nowy rozdział pojawi się, kiedy będzie 5 komentarzy. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba i nie jesteście zawiedzeni tym rozdziałem.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział 5
-Tak potrafię być miły po mimo tego co myślisz.
-Na prawdę..?
-Tak-powiedział uśmiechając się.
Miał piękny uśmiech. Pomimo tego co wcześniej mówił nadal coś do niego czułam. Gdy widziałam jego szczery uśmiech w moim brzuchu działo się coś dziwnego.
-Dlaczego tak mnie nie lubisz?-spytałam mega ciekawa odpowiedzi
Milczał przez dłuższą chwile. Widać było, że zaskoczyłam go tym pytaniem. Ale musiałam się dowiedzieć.
-Hmm...Sam nie wiem. Gdybyś zaczęła się lepiej ubierać to była byś całkiem spoko. No i gdybyś mnie ciągle nie obrażała.
-Ja cie obrażam? A co źle się ubieram?-spytałam zdziwiona i lekko wkurzona
-Powiedziałaś, że mam małego co nie jest prawdą. Ubierasz się trochę jak zakonnica. Tutaj dziewczyny pokazują więcej ciałka-mruknął do mnie znacząco.
-Szczery jesteś do bólu. Wiesz co mogłabym cie polubić-wypaliłam bezmyślnie.
Justin był zaskoczony moim wyznaniem. Żałowałam, że to powiedziała, Mogłam ugryźć się w język. Po chwili zaczął ruszać swoimi brwiami. To było mega seksowne.
-Tak. Pomimo tego jak cie obrażam?-spytał nie dowierzając w to co mówię.
-Mogłabym przymknąć na to oko-powiedziałam chichocząc.
Po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. Była to najlepsza chwila w tym dniu. Byłam szczęśliwa, że się pogodziliśmy.
-Możemy zostać przyjaciółmi. A przynajmniej spróbować, ale musisz zacząć inaczej się ubierać.
Czyli mam przychodzić z pupą na wierzchu i świecić cyckami?-spytałam zażenowana
-To ty powiedziałaś.
Szczerze mówiąc gdyby kazał tak mi się ubierać pewnie bym się tak ubierała. Za bardzo byłam nim zauroczona. Byłam żałosna.
-Możemy spróbować, ale nie możesz mnie obrażać.
-Ok-powiedział uśmiechając się szeroko.
Podaliśmy sobie ręce. Przeszedł mnie dreszcz. Byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy. Jeszcze dziś rano ostro się kłóciliśmy, a teraz jesteśmy przyjaciółmi. Justin uważnie mi się przyglądał. zaczerwieniłam się. Nie lubiłam gdy ktoś się na nie gapił. Zawsze mnie to krępowało.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz-powiedział uśmiechając się do mnie.
Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Co ten chłopaka ze mną robił? Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc postanowiłam szybko zmienić temat.
-Masz dziewczynę?-spytałam udając nie zainteresowaną
-Tak jakby.
-Aha-powiedziałam zrezygnowana. Miałam nadzieje, że dowiem się czegoś konkretniejszego.
-Nie kocham Rachel. Jest dobra do bzykania nic więcej-powiedział znacząco się uśmiechając i podnosząc brwi.
-Jesteś obrzydliwy. Mogłeś oszczędzić sobie szczegółów-powiedziałam chichocząc.
-Dzięki-powiedział zadowolony.
Zaczęliśmy znowu się śmiać.
-A ty masz chłopaka?
-Nie wiesz przecież ubieram się jak zakonnica-powiedziałam chichocząc.
Coraz bardziej go lubiłam.Zaczęłam wyobrażać sobie jakby to było gdybyśmy byli parą. Moje myśli jednak szybo przerwała nauczycielka.
-Możecie już iść. Tylko na następny raz uważajcie na słowa.
-Dobrze proszę pani. Do widzenia-powiedzieliśmy z tym samym czasie.
Po wyjściu z klasy znowu zaczęliśmy się śmiać. Z uśmiechem na ustach wyszliśmy ze szkoły.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Tak jak obiecałam rozdział został dodany gdy zobaczyłam, że są dwa komentarze, za które bardzo dziękuje. Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą takie miłe słowa.Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) była bym wdzięczna:**Nowy rozdział pojawi się, kiedy będą 3 komentarze. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że z chęcią dalej będziecie czytać przygody Natalie i Justina.:))
-Na prawdę..?
-Tak-powiedział uśmiechając się.
Miał piękny uśmiech. Pomimo tego co wcześniej mówił nadal coś do niego czułam. Gdy widziałam jego szczery uśmiech w moim brzuchu działo się coś dziwnego.
-Dlaczego tak mnie nie lubisz?-spytałam mega ciekawa odpowiedzi
Milczał przez dłuższą chwile. Widać było, że zaskoczyłam go tym pytaniem. Ale musiałam się dowiedzieć.
-Hmm...Sam nie wiem. Gdybyś zaczęła się lepiej ubierać to była byś całkiem spoko. No i gdybyś mnie ciągle nie obrażała.
-Ja cie obrażam? A co źle się ubieram?-spytałam zdziwiona i lekko wkurzona
-Powiedziałaś, że mam małego co nie jest prawdą. Ubierasz się trochę jak zakonnica. Tutaj dziewczyny pokazują więcej ciałka-mruknął do mnie znacząco.
-Szczery jesteś do bólu. Wiesz co mogłabym cie polubić-wypaliłam bezmyślnie.
Justin był zaskoczony moim wyznaniem. Żałowałam, że to powiedziała, Mogłam ugryźć się w język. Po chwili zaczął ruszać swoimi brwiami. To było mega seksowne.
-Tak. Pomimo tego jak cie obrażam?-spytał nie dowierzając w to co mówię.
-Mogłabym przymknąć na to oko-powiedziałam chichocząc.
Po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. Była to najlepsza chwila w tym dniu. Byłam szczęśliwa, że się pogodziliśmy.
-Możemy zostać przyjaciółmi. A przynajmniej spróbować, ale musisz zacząć inaczej się ubierać.
Czyli mam przychodzić z pupą na wierzchu i świecić cyckami?-spytałam zażenowana
-To ty powiedziałaś.
Szczerze mówiąc gdyby kazał tak mi się ubierać pewnie bym się tak ubierała. Za bardzo byłam nim zauroczona. Byłam żałosna.
-Możemy spróbować, ale nie możesz mnie obrażać.
-Ok-powiedział uśmiechając się szeroko.
Podaliśmy sobie ręce. Przeszedł mnie dreszcz. Byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy. Jeszcze dziś rano ostro się kłóciliśmy, a teraz jesteśmy przyjaciółmi. Justin uważnie mi się przyglądał. zaczerwieniłam się. Nie lubiłam gdy ktoś się na nie gapił. Zawsze mnie to krępowało.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Ślicznie wyglądasz gdy się rumienisz-powiedział uśmiechając się do mnie.
Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Co ten chłopaka ze mną robił? Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc postanowiłam szybko zmienić temat.
-Masz dziewczynę?-spytałam udając nie zainteresowaną
-Tak jakby.
-Aha-powiedziałam zrezygnowana. Miałam nadzieje, że dowiem się czegoś konkretniejszego.
-Nie kocham Rachel. Jest dobra do bzykania nic więcej-powiedział znacząco się uśmiechając i podnosząc brwi.
-Jesteś obrzydliwy. Mogłeś oszczędzić sobie szczegółów-powiedziałam chichocząc.
-Dzięki-powiedział zadowolony.
Zaczęliśmy znowu się śmiać.
-A ty masz chłopaka?
-Nie wiesz przecież ubieram się jak zakonnica-powiedziałam chichocząc.
Coraz bardziej go lubiłam.Zaczęłam wyobrażać sobie jakby to było gdybyśmy byli parą. Moje myśli jednak szybo przerwała nauczycielka.
-Możecie już iść. Tylko na następny raz uważajcie na słowa.
-Dobrze proszę pani. Do widzenia-powiedzieliśmy z tym samym czasie.
Po wyjściu z klasy znowu zaczęliśmy się śmiać. Z uśmiechem na ustach wyszliśmy ze szkoły.
________________________________________________________________________________
Hej :)
Tak jak obiecałam rozdział został dodany gdy zobaczyłam, że są dwa komentarze, za które bardzo dziękuje. Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą takie miłe słowa.Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) była bym wdzięczna:**Nowy rozdział pojawi się, kiedy będą 3 komentarze. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że z chęcią dalej będziecie czytać przygody Natalie i Justina.:))
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 4
-Jazzy nie musisz mówić zrozumiem-chciałam ratować sytuacje.
-To nie chodzi o to, że nie chce po prostu z nikim tym nie rozmawiam-powiedziała smutno.
-No to koniec tematu. Chodź idziemy niedługo dzwonek.
Jazzy miała racje. Nie będę dawać mu satysfakcji. Wyjęłam lusterko by zobaczyć jak wyglądam. Na szczęście nie było aż tak źle.
-To jak idziemy?-spytała Jazzy
-Tak.
Gdy wyszłam z łazienki niektóre dziewczyny się na mnie gapiły. Miałam je w dupie.Szłam dalej korytarzem z podniesionym czołem.
-Patrzcie Natalie już wypłakała się mamusi!-zaczął krzyczeć Justin
Na początku miałam iść dalej i go zignorować, ale zmieniłam zdanie.
-Jak widać-powiedziałam szorstko.
-Nie bądź taka ostra suczko-powiedział z drwiną.
-Twoją suczko nie jestem na pewno.
Przybliżyliśmy się do siebie. Inni uczniowie otoczyli nas kołem.
-Chcesz się założyć. Już nie długo będziesz mnie błagać bym cię przeleciał-powiedział z niesmakiem.
-Jesteś tego pewien. Twój mały kutas nigdy się do mnie nie zbliży!-krzyknęłam mu w twarz
Wszystkich zamurowało. Byłam z siebie dumna. Jeszcze nigdy z nikim tak długo się nie kłóciłam. Śmiechy uczniów nagle przerwał głos baby od angielskiego .
-Rozejść się natychmiast! Koniec zbiegowiska! BIEBER! SMITH! W tej szkole ie używa się takich wyrażeń! Zostajecie po lekcjach w kozie.
-No nie tylko nie to!-zaczął krzyczeć Justin
-Nie unoś się Bieber. Chcesz siedzieć 2 godziny?
-Nie-odpowiedział mocno wkurzony.
-No ja myślę do zobaczenia po lekcjach-dodała i odeszła od nas.
Tylko nie to. Ja z nim nie wytrzymuje 5 minut a mam z nim siedzieć godzinę. Gorzej być już nie może. Chyba się tam pozabijamy. Dlaczego akurat teraz zrobiłam się taka odważna. Pozostałe lekcje strasznie mi się dłużyły. Chciałam to mieć już za sobą. Po ostatniej lekcji zrezygnowana podążyłam do sali od angielskiego. ta stara małpa już tam siedziała. Weszłam do sali i usiadłam w drugiej ławce przed nią.
-Gdzie jest twój kolega?
-To nie jest mój kolega. Nie mam pojęcia-powiedziałam z obrzydzeniem.
-Jestem-powiedział ze złością.
Wszedł i usiadł w ławce za mną.
-Macie tu siedzieć do póki nie wrócę. Ma być spokój. Przemyślcie sobie swoje zachowanie. Teraz muszę wyjść.
Wyszłam z klasy. Ona traktowała na jak jakieś małe dzieci. przemyślcie sobie swoje zachowanie. Ha ha.Postanowiłam nie zwracać uwagi na Biebera. Wyjęłam zeszyt od matmy z zamiarem odrobienia pracy domowej.
-No litości. Kujonico lekcje będziesz odrabiać?-pytał z drwiną
-No a co mam robić?-spytałam z wyrzutem
-No na pewno nie odrabiać lekcje.
Zrezygnowana schowałam swoje rzeczy do torby. Szczerze mówiąc i tak bym się nie skupiła.Zapanowała niezręczna cisza.
-Ciebie na prawdę nie rusza to, że ci dokuczam?
-Już się przyzwyczaiłam-odpowiedziałam szybko.
-Bardzo cię wnerwiam?
-Mam mówić prawdę czy kłamać?-spytałam pół żartem
-Kłam.
-Nie w ogóle. Mogłabym cię słuchać całymi dniami i nocami.
Zaczął się śmiać. Jego śmiech był cudowny. Mogłabym go słuchać całymi dniami. W zasadzie to nie do końca kłamałam .
-Wiesz nie zawsze jestem taki wredny-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Na prawdę?
_________________________________________________________________________________
Hej :)
Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *A nowy rozdział pojawi się, kiedy będą 2 komentarze.
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba :)
-To nie chodzi o to, że nie chce po prostu z nikim tym nie rozmawiam-powiedziała smutno.
-No to koniec tematu. Chodź idziemy niedługo dzwonek.
Jazzy miała racje. Nie będę dawać mu satysfakcji. Wyjęłam lusterko by zobaczyć jak wyglądam. Na szczęście nie było aż tak źle.
-To jak idziemy?-spytała Jazzy
-Tak.
Gdy wyszłam z łazienki niektóre dziewczyny się na mnie gapiły. Miałam je w dupie.Szłam dalej korytarzem z podniesionym czołem.
-Patrzcie Natalie już wypłakała się mamusi!-zaczął krzyczeć Justin
Na początku miałam iść dalej i go zignorować, ale zmieniłam zdanie.
-Jak widać-powiedziałam szorstko.
-Nie bądź taka ostra suczko-powiedział z drwiną.
-Twoją suczko nie jestem na pewno.
Przybliżyliśmy się do siebie. Inni uczniowie otoczyli nas kołem.
-Chcesz się założyć. Już nie długo będziesz mnie błagać bym cię przeleciał-powiedział z niesmakiem.
-Jesteś tego pewien. Twój mały kutas nigdy się do mnie nie zbliży!-krzyknęłam mu w twarz
Wszystkich zamurowało. Byłam z siebie dumna. Jeszcze nigdy z nikim tak długo się nie kłóciłam. Śmiechy uczniów nagle przerwał głos baby od angielskiego .
-Rozejść się natychmiast! Koniec zbiegowiska! BIEBER! SMITH! W tej szkole ie używa się takich wyrażeń! Zostajecie po lekcjach w kozie.
-No nie tylko nie to!-zaczął krzyczeć Justin
-Nie unoś się Bieber. Chcesz siedzieć 2 godziny?
-Nie-odpowiedział mocno wkurzony.
-No ja myślę do zobaczenia po lekcjach-dodała i odeszła od nas.
Tylko nie to. Ja z nim nie wytrzymuje 5 minut a mam z nim siedzieć godzinę. Gorzej być już nie może. Chyba się tam pozabijamy. Dlaczego akurat teraz zrobiłam się taka odważna. Pozostałe lekcje strasznie mi się dłużyły. Chciałam to mieć już za sobą. Po ostatniej lekcji zrezygnowana podążyłam do sali od angielskiego. ta stara małpa już tam siedziała. Weszłam do sali i usiadłam w drugiej ławce przed nią.
-Gdzie jest twój kolega?
-To nie jest mój kolega. Nie mam pojęcia-powiedziałam z obrzydzeniem.
-Jestem-powiedział ze złością.
Wszedł i usiadł w ławce za mną.
-Macie tu siedzieć do póki nie wrócę. Ma być spokój. Przemyślcie sobie swoje zachowanie. Teraz muszę wyjść.
Wyszłam z klasy. Ona traktowała na jak jakieś małe dzieci. przemyślcie sobie swoje zachowanie. Ha ha.Postanowiłam nie zwracać uwagi na Biebera. Wyjęłam zeszyt od matmy z zamiarem odrobienia pracy domowej.
-No litości. Kujonico lekcje będziesz odrabiać?-pytał z drwiną
-No a co mam robić?-spytałam z wyrzutem
-No na pewno nie odrabiać lekcje.
Zrezygnowana schowałam swoje rzeczy do torby. Szczerze mówiąc i tak bym się nie skupiła.Zapanowała niezręczna cisza.
-Ciebie na prawdę nie rusza to, że ci dokuczam?
-Już się przyzwyczaiłam-odpowiedziałam szybko.
-Bardzo cię wnerwiam?
-Mam mówić prawdę czy kłamać?-spytałam pół żartem
-Kłam.
-Nie w ogóle. Mogłabym cię słuchać całymi dniami i nocami.
Zaczął się śmiać. Jego śmiech był cudowny. Mogłabym go słuchać całymi dniami. W zasadzie to nie do końca kłamałam .
-Wiesz nie zawsze jestem taki wredny-powiedział uśmiechając się do mnie.
-Na prawdę?
_________________________________________________________________________________
Hej :)
Chciałabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił komentarz, polecił opowiadanie znajomym, czy coś ;) byłabym meeeega wdzięczna : *A nowy rozdział pojawi się, kiedy będą 2 komentarze.
To chyba na tyle. Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba :)
sobota, 3 sierpnia 2013
Informacja
Hej :)
Przepraszam Was wszystkich bardzo za to, że tak długo nie dodawałam rozdziałów. Skończyła mi się wena. Wiem to żadne usprawiedliwienie. Jak zauważyliście zmieniłam tytuł opowiadania. Postanowiłam zmienić losy bohaterów, wymyśliłam inną historie. Mam nadzieje, że nadal będziecie czytać moje opowiadanie. Kolejny rozdział pojawi się jutro. Jeszcze raz przepraszam i dziękuje za to, że czytacie tego bloga no i za komentarze.
Przepraszam Was wszystkich bardzo za to, że tak długo nie dodawałam rozdziałów. Skończyła mi się wena. Wiem to żadne usprawiedliwienie. Jak zauważyliście zmieniłam tytuł opowiadania. Postanowiłam zmienić losy bohaterów, wymyśliłam inną historie. Mam nadzieje, że nadal będziecie czytać moje opowiadanie. Kolejny rozdział pojawi się jutro. Jeszcze raz przepraszam i dziękuje za to, że czytacie tego bloga no i za komentarze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)